dla babci i dziadka ktorych juz nie ma
Opowiastka matematyczna – „Kwiaty dla nich”. Maleńkie „Chrząszcze” w swych magicznych czapeczkach zaczęły przygotowania do przyjęcia w swojej sali najdostojniejszych gości – Babci i Dziadka. Podczas opowiastki matematycznej sprawnie liczyły stoliki i układały na nich dekorację na stoliki. Dzielnie przeliczały serwetki
21 i 22 stycznia obchodzimy Dzień Babci i Dzień Dziadka. To dwa wyjątkowe święta, o których powinien pamiętać każdy wnuczek i wnuczka - mała czy też duża.
Wcześniej wyjaśniliśmy, że spadek w pierwszej kolejności trafia do żony dziadka i dzieci dziadka. Nie do wnuków. Jeśli żona dziadka nie żyje (zmarła przed dziadkiem), to spadek trafia w całości do dzieci dziadka. Część babci nie trafia do wnuków, tylko do dzieci dziadka. Nadal więc nie następuje dziedziczenie po dziadkach
A z psotnym chomikiem zawsze jest ciekawie! Nawet pobyt u babci i dziadka (z zabawą w ogrodzie i pałaszowaniem babcinych smakołyków) dostarcza niemałych przeżyć. Dla małego chomika las jest bowiem bardzo tajemniczym miejscem. Dobrze, że dziadek jest tuż obok! Roksana Jędrzejewska-Wróbel, Florka. Listy do babci, Łódź 2010
Role Dziadków w rodzinie. Bycie Dziadkiem to niepowtarzalne doświadczenie, które zmienia całą rodzinę. Pojawienie się na świecie dziecka oznacza dla wielu jej członków wejście w nowe role, na które zwykle nie wszyscy mogą być przygotowani. Odnalezienie się w nowej funkcji zależy głównie od charakteru i typów relacji, jakie
naskah drama tentang bullying 9 orang singkat. W styczniu babcie i dziadkowie obchodzą swoje wielkie święto. Laurki, wierszyki, upominki, mnóstwo pozytywnych emocji i wzruszeń. Do życzeń można dołączyć ciepłe słowa o babcinym oddaniu i dziadkowej miłości. Cytaty na Dzień Babci i Dziadka to piękne dopełnienie każdej złote myśli zawierają często w tak zwanej „pigułce” coś, co czujemy, chcielibyśmy przekazać, ale trudno nam ubrać to w słowa. Szczególnie w przypadku osób dla nas najważniejszych okazuje się, że temat uczuć jest tak obszerny i nacechowany emocjami, że trudno zawrzeć go w jednym zdaniu. Mamy nadzieję, że kilka przysłów i cytatów pomoże wnukom wyrazić wszystko, co chcieliby powiedzieć babci i dziadkowi w dzień ich święta!10 cytatów na Dzień Babci i Dzień czego dzieci potrzebują w obfitości dostarczają dziadkowie. Dają bezwarunkową miłość, dobroć, cierpliwość, poczucie humoru, komfort, lekcje życia. Oraz, co najważniejsze, ciasteczka. (Rudolph Giuliani)Doskonała miłość czasem nie przychodzi aż do pojawienia się pierwszego wnuka. (przysłowie walijskie) Ogród miłości wyrasta w sercu babci. (autor nieznany) Stanie się babcią jest wspaniałe. W jednej chwili jesteś tylko matką. W następnej jesteś wszechwiedzącą i prehistoryczną osobą. (Pam Brown) Gdy dziadkowie wchodzą drzwiami, dyscyplina wylatuje przez okno. (Ogden Nash) Babcia – dziedzictwo intencji, nadzieje i marzenia, odpoczynek serca w pieszczocie, niekończąca radość przeglądania się w jej oczach. (Stephen Littleword) Bóg nie mógł być wszędzie, więc stworzył babcię. (autor nieznany) Powodem, dla którego wnuki i dziadkowie tak dobrze się dogadują, jest to, że mają wspólnego wroga. (Sam Levenson) Babcia jest trochę rodzicem, trochę nauczycielem i trochę najlepszym przyjacielem. (autor nieznany) Dziadkowie dają bezwarunkową miłość, oparcie i od czasu do czasu zastrzyk gotówki. Miejsce, gdzie wnuki zawsze mogą przyjść, jeśli tego właśnie potrzebują. I nie mówią im, co powinni zrobić, bo to aż w nadmiarze otrzymują od rodziców. Pozwalają wnukom samym rozwiązywać swoje problemy. (Jennifer Weiner) Babcia to wielofunkcyjne pogotowie rodzinne. (Józef Bułatowicz)Przeczytaj także:Anna Perlińska-SupełNajlepsza kucharka i mama rezolutnego kilkulatka i kilkumiesięcznego urwisa. Kocha książki dla dzieci i uważa, że powinno pisać głównie o nich. Pracuje też w liceum i trochę ukrywa przed uczniami swoją słabość do koncertów heavymetalowych. Szalona fanka grzybobrania – uważa, że jesień powinna trwać cały rok. ania@
Zajrzałam zaniepokojona do pokoju córeczki, bo od dłuższego czasu siedziała cicho. – Co robisz, kochanie? – zapytałam. – Rysuję laurkę – powiedziała moja pięciolatka. – O, dla kogo? – zdziwiłam się. – Dla babci Oli – powiedziała. – Bo jest Dzień Babci. I Dziadka... – dodała ciszej. Mój tata nie żył od dawna, mała nie miała okazji go poznać. Pogłaskałam ją po głowie. – Babcia się ucieszy – powiedziałam. – A dla dziadka też narysowałam – powiedziała i podała mi kartkę. Kolorowa tęcza nad łąką pełną nieporadnie namalowanych kwiatów. – Śliczna – powiedziałam szczerze. – Ale jak ją damy dziadkowi? Zaniesiemy chyba na cmentarz? – Ale to dla drugiego dziadka – zaprotestowała. – Dla Henia. A dla babci Marysi też mam – wyciągnęła z dumą kolejny arkusz z kolorową wiązanką. Zamurowało mnie. Natalka przygotowała laurki dla moich teściów. Ludzi, których nie widziałam od ponad roku i szczerze mówiąc, nie chciałam widzieć. Rok temu rozwiodłam się z Jackiem To właściwie od początku nie było udane małżeństwo. Jacek był despotą i tyranem. Nie wiem, dlaczego przed ślubem tego nie widziałam. Zachowałam się jak typowa kretynka, która nie chce widzieć wad swojego chłopaka, a nawet gdy je dostrzega, to i tak szuka dla nich usprawiedliwienia. A może nawet i czułam coś przed ślubem, bo wcale tak się do tego małżeństwa nie pchałam. Ale stało się – zaszłam w ciążę i nie było wyjścia. Po ślubie poszłam na zwolnienie lekarskie – Jacek mnie do tego namawiał, twierdząc, że tak będzie dla mnie lepiej. – Nie ma sensu, żebyś się męczyła – powiedział. – Jesteś w ciąży, musisz dbać o siebie. A nudzić się nie będziesz, przecież w domu zawsze jest coś do zrobienia. Wtedy naiwnie myślałam, że tak o mnie dba, że chodzi mu o moje dobro. Akurat! On myślał tylko o tym, żeby mieć na czas ciepły obiad, poprasowane koszule i uśmiechniętą, wypoczętą żonę. Zrozumiałam to, gdy po urodzeniu dziecka podjął decyzję, że pójdę na wychowawczy. – Pieniędzy nam wystarczy, a Natalka potrzebuje matki – orzekł. – Chyba nie chcesz jej oddać do żłobka. Albo wynająć jakiejś niani, nie wiadomo skąd? – Jest przecież jeszcze babcia... – oponowałam. – No chyba nie moja mama – prychnął. – Twoja też nie jest najmłodsza. Co innego pójść z wnuczką na spacer, a co innego siedzieć z nią całymi dniami. No i stanęło na tym, że poczekamy. Ale czas mijał, Natalka rosła, a mój mąż wynajdował kolejne powody do tego, żebym siedziała w domu. W dodatku kontrolował moje wydatki i decydował w każdej, nawet najbłahszej sprawie. Czułam się, jakbym była ubezwłasnowolniona! Wreszcie się zbuntowałam. – Słuchaj, mam dość – powiedziałam któregoś dnia. – Natalka od września idzie do przedszkola, już złożyłam papiery. A ja wracam do pracy. Rozmawiałam z szefem i… – Jak to złożyłaś papiery – wściekł się. – Sama? Bez mojej wiedzy i zgody? To ja podejmuję decyzję w takich sprawach. – No wiesz, to też moje dziecko – wkurzyłam się. – Co z tego? Jesteś nieodpowiedzialna – darł się, aż mała się obudziła i zaczęła płakać. – Nie pozwolę jej oddać do przedszkola, a i ty do pracy też nie pójdziesz. Od tego dnia zaczął się prawdziwy koszmar. Kłóciliśmy się codziennie, w dodatku wtrącili się rodzice Jacka. – On ma rację, zastanów się – przekonywała teściowa. – Przecież w tych państwowych przedszkolach, zresztą prywatnych też, dzieją się jakieś straszne rzeczy. – Ależ, mamo, to tylko pojedyncze przypadki – protestowałam. – A Natalka potrzebuje towarzystwa dzieci. – Bzdura – orzekł teść. – Myślisz tylko o sobie, a nie o dziecku. Popłakałam się wtedy. Kto wie, czy gdyby nie moja mama i jej wsparcie, nie zrezygnowałabym ze swojego pomysłu. Niemal wbili mi do głowy, że chcę skrzywdzić własne dziecko i wreszcie zaczęłam się zastanawiać, czy nie mają racji. – Córciu, chcesz dobrze i zrób tak, jak postanowiłaś – powiedziała mi wtedy mama. – Ty chodziłaś do przedszkola jak tysiące innych dzieci. I co, źle ci było? Ale, niestety, Jacek przewidział, że będę konsekwentnie obstawać przy swoim zamiarze. Najpierw mnie przekonywał, wzywając na pomoc teściów, którzy codziennie wydzwaniali do mnie albo przyjeżdżali i wmawiali mi, jaką to jestem wyrodną matką. A gdy to nie pomogło… zamknął mnie w domu. Dosłownie. Któregoś dnia, gdy chciałam wyjść z małą na spacer, okazało się, że nie mam kluczy. Zadzwoniłam do niego. – Ja zabrałem – przyznał bez cienia skruchy i dodał – nie mogę ryzykować, że postawisz na swoim. Jesteś nieodpowiedzialna, muszę cię kontrolować. – Zwariowałeś?– wybąkałam zaskoczona. – Mała musi iść na spacer, nie może cały dzień siedzieć w domu! – Pójdzie, jak ja wrócę – odparł. – Albo dam klucze mojej mamie i od jutra ona będzie ją wyprowadzać. No to już był szczyt wszystkiego! Nie dość, że mnie ciągle krytykuje, wylicza pieniądze, to jeszcze teraz uwięził mnie w domu. Ale decyzję o rozwodzie podjęłam dopiero wówczas, gdy Jacek zapowiedział, że wyjeżdża za granicę na kontrakt i zabiera nas ze sobą. – Mam podpisaną umowę na pięć lat – oznajmił pewnego dnia. Oczywiście, nic mi wcześniej nie mówił o takiej możliwości, po prostu mnie zaskoczył. – Już wszystko ustaliłem. Mieszkanie sprzedamy, dałem ogłoszenie do agencji. Pracodawca ma mi na miejscu znaleźć jakieś lokum dla rodziny. – Ale ja tu mam rodzinę, i wracam do pracy – wydusiłam. – Nie chcę wyjeżdżać. – To akurat jest mało ważne, co ty chcesz – wysyczał. – Ja wiem lepiej, co jest dla nas dobre. Złożyłam pozew – chociaż wymagało to ode mnie niezłych kombinacji, bo przecież nie mogłam wyjść sama z domu! Jacek się wściekł. Jego rodzice też. – Od początku wiedziałam, że nie powinien się z tobą żenić – wycedziła teściowa przez telefon. – Złapałaś go na ciążę, a teraz myślisz, że zostawi ci mieszkanie. Weźmiemy najlepszych adwokatów! Nic ci nie zostawi. Dziecko też zabierzemy! Nie wiem, skąd wzięło się w niej tyle nienawiści! Zawsze wiedziałam, że za mną nie przepada, ale żeby aż tak? Całe szczęście, że już wcześniej rozmawiałam z szefem i rzeczywiście wróciłam do pracy, zanim doszło do rozprawy. Bez pracy pewnie nie wywalczyłabym praw do opieki nad dzieckiem. Sąd zdecydował na moją korzyść. Natalka została ze mną, przyznano mi alimenty. Mama namawiała mnie jeszcze, żebym walczyła o mieszkanie. – Kupiliście je po ślubie, połowa ci się należy – mówiła. – Wiem, mamo, ale nie mam siły – płakałam, zmęczona tym wszystkim. – Teściowie je kupili, sprawa będzie się toczyła miesiącami. A ja mam już dość. I tak swoje rzeczy i Natalki już zabrałam. Jacek nawet nie oponował. Laptopa mam swojego. A resztą niech się wypchają. Niech to się skończy i niech ja już ich nie oglądam na oczy. Podczas rozprawy teściowie przychodzili do sądu i wykorzystywali każdą okazję, by mi powiedzieć, co o mnie myślą. Ale byli bezradni, gdy sąd przyznał mi córkę. A tego nie mogli przeboleć. Po rozwodzie Jacek zabrał Natalkę trzy razy na weekend do swoich rodziców, ale potem wyjechał na kontrakt. A ja się zaparłam – nie zadzwonię do nich. Po tym wszystkim, nie chcę ich znać. To dlatego Natalka od roku nie widziała się z dziadkami. Na początku pytała o nich. Ale nie nalegała, by ich odwiedzać. Zresztą z czasem przestała pytać. Z Jackiem ma kontakt przez skype’a. Zawsze wtedy jestem w pokoju i kontroluję, czy aby nie mówi jej bzdur, nie manipuluje nią tak, jak mną próbował. Ale, naprawdę, zachowuje się w porządku. Aż jestem zdziwiona, że tak spokojnie się to wszystko skończyło. A teraz moja córeczka mnie zaskoczyła. Do głowy mi nie przyszło, że może myśleć o moich teściach albo że za nimi tęskni. – Narysowałaś laurkę dla babci Marysi i dziadka Henia – powiedziałam, nie wiedząc, jak dalej poprowadzić rozmowę. – I chciałabyś im je dać? – Tak, na dzień babci i dziadka – wyjaśniła niecierpliwie. – Pani w przedszkolu powiedziała, że jak jest takie święto, to się robi laurki albo daje prezenty. – A może wyślemy je pocztą? – zapytałam, czując podświadomie, że głupio robię. Tak bardzo chciałam uniknąć spotkania z teściami. – Nie chcę pocztą – skrzywiła się. – Ja chcę sama. Pojedziemy do babci i dziadka. I im dam. Ucieszą się. – Tęsknisz za nimi? – zapytałam. Nie chciałam ranić małej A zdaje się, że unikając kontaktów z teściami zachowałam się egoistycznie. – Tak, bardzo. I taty nie ma... – buźka Natalki wykrzywiła się w podkówkę. – Tata jest, tylko musiał wyjechać – przytuliłam ją. – Przecież ci to tłumaczyłam. Rozmawia z tobą przez komputer. – Ale nie mogę go przytulić – mała się rozkleiła. – I babci też. A dziadek mnie nosił na barana i ja to lubię. Ja chcę do nich jechać! – płakała. Kiedy ją uspokoiłam i ułożyłam do snu, usiadłam na wersalce i zaczęłam myśleć. Do głowy mi nie przyszło, że mała ich potrzebuje. Ale rzeczywiście – to ja miałam problem z teściami, a nie ona z dziadkami. Co prawda, mogliby się czasami sami odezwać... Ale właściwie to zrobiłam wszystko, żeby mnie nie znaleźli. Wynajęłam mieszkanie – adresu nie znali. Zmieniłam numer telefonu... Z drugiej strony, gdyby chcieli, mogli przecież przez Jacka poprosić o kontakt. Uzmysłowiłam sobie, że za wszelką cenę szukam usprawiedliwienia dla siebie, żeby do nich nie dzwonić. I żeby uciszyć wyrzuty sumienia, że do tej pory tego nie zrobiłam. Ale tak naprawdę, to przecież nie chodziło o mnie. Jako dziadkowie, oni małej nic złego nie zrobili. Może chcieli inaczej niż ja, może uważałam to za głupie, ale dla niej chcieli dobrze. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na zegarek. Dochodziła 21. Może za późno, żeby dzwonić do starszych ludzi? Ale nie, przecież oni zawsze chodzili spać koło 23. Nie ma sensu odkładać tego na jutro, to i tak niczego nie zmieni. Lepiej, żebym miała to już za sobą. Gdy teściowa odebrała telefon, musiałam się przemóc, żeby się odezwać. – Dobry wieczór, tu Anna – powiedziałam. – Dzwonię w związku z Natalką. – Coś się stało? – krzyknęła. – Nie, nic – odparłam. – Po prostu… Zbliża się Dzień Babci i Dziadka i mała chciałaby się z wami zobaczyć. Cisza, która zaległa po drugiej stronie, trwała całe wieki. – Tak – powiedziała wreszcie teściowa. – To miłe. Oczywiście, my też, chętnie – jej głos zdradzał wzruszenie. – No więc, chciałam się jakoś umówić – chrząknęłam. – Nie wiem, czy odpowiadałaby wam na przykład sobota? – Może być – teściowa się zawahała. – A… ty też przyjedziesz? Sama nie wiedziałam, jak to załatwić. Nie miałam zamiaru siedzieć u teściów, ani zapraszać ich do nas. Umówić się w kawiarni? Trochę głupio. – Właśnie nie wiem – przyznałam. – Myślałam, że ją przywiozę i zostawię na trochę. Nacieszy się wami, bo się stęskniła. – Naprawdę? – teściowa się ucieszyła. – My za nią też, bardzo. – No to tak zrobimy. Tylko mam prośbę. To, co się stało, dotyczy mnie, was i Jacka. Nie Natalki. Ona wie, że tata wyjechał. A dlaczego my się nie widywaliśmy, nic jej nie opowiadałam. Nie jest nastawiona wrogo do was czy Jacka. I proszę, żebyście z nią o tym nie rozmawiali. – Jesteśmy jej dziadkami – powiedziała teściowa, a potem dodała: – Jasne. To tylko dziecko. I… Dziękuję ci, Aniu.
Dzień Babci i Dziadka. A Wy macie już pomysł na prezent? Święto kochanych Babć i Dziadków zbliża się nieuchronnie. Jak zawsze przy takich okazjach zadajemy sobie pytanie: CO KUPIĆ/ ZROBIĆ? Dziadkowie to tacy cudowni ludzie, których ucieszy chociażby najmniejszy, (żeby nie powiedzieć najbrzydszy) bazgroł od ukochanego wnuczka/wnuczki. Ale skoro Leon jeszcze nie da rady narysować laurki, prezentem musimy zająć się my. Ja Dziadków od dłuższego czasu już nie mam, a przeżywanie tych dwóch dni na nowo bardzo mi się podoba. Poniżej moja lista z prezentami dla Dziadka i Babci. Nie jest ona długa, a może problem "co kupić/zrobić" zostanie rozwiązany. ZE ZDJĘCIAMI. Pamiętam jak moja babcia miała włożone za szybę w kredensie moje zdjęcie zrobione na jednej z "sesji" w przedszkolu. To nawet nie było zwykłe zdjęcie, to był kalendarz ze zdjęciem chyba na rok 1994. Ozdabiał on kredens jeszcze przez kilka następnych lat. Moja historia, a także z pewnością te, które i Wy możecie przytoczyć potwierdzają, że Dziadkowie szaleją na punkcie zdjęć wnuków. Co więcej, jestem pewna, że oglądaliby je codziennie. Ze zdjęciami bardzo dużo wspólnego ma mój pierwszy pomysł na prezent z okazji Dnia Babci i Dziadka. Zahacza on troszeczkę o tematykę DIY. Nie martwcie się nie będzie o wyrabianiu pralinek czy innych propozycjach na poziomie zaawansowania: "pięknie wygląda tylko na obrazku w internecie", a o albumie ze zdjęciami. My taki album zrobiliśmy Dziadkom Leona na Święta Bożego Narodzenia. Moi rodzice pokazują go każdemu kto ich odwiedzi więc chyba prezent bardzo się spodobał. Jedynym argumentem, który może znacząco osłabić zapał jest jego pracochłonność i co tu dużo mówić, koszt. Podobną formę prezentu możemy uzyskać zamawiając na przykład fotoksiążkę. Ani ja ani tata Leonka nie lubimy tak kolorowych i mocno ozdobionych albumów ze zdjęciami. Dlatego też nie skorzystaliśmy z tej już prawie gotowej opcji. Chcieliśmy by nasz upominek był jak najbardziej elegancki dlatego też postawiliśmy na czarno-białą kolorystykę. Zaczęliśmy od wyboru zdjęć, ich obrobienia i dopracowania, następnie pod ilość zdjęć wybraliśmy album. I chyba najmniej przyjemna czynność- naklejanie samoprzylepnych naklejek na odwrocie zdjęć by później umieścić je na kartach albumu. Poniżej to co nam wyszło: Album ma pergaminowe przekładki i strony z kartonu, a jedynym rozmiarem zdjęć, które mogliśmy wykorzystać to 10x15 cm. Co do wywoływania zdjęć- warto szukać promocji na odbitki lub kuponów na grouponie. 2. RAMKA ZE ZDJĘCIEM WNUKA/WNUCZKI. Kolejna propozycja zdjęciowego prezentu to ramka na zdjęcie, oczywiście z zawartością. Ilu Dziadków tyle gustów, a ile gustów tyle ramek. Wybór jest oszałamiający. Ja wybrałam kilka, które według mnie są tak proste i klasyczne, że powinny trafić w gusta większość osób. Ramka ze zdjęciem to też miły prezent nie tylko dla Babci i Dziadka. Możemy wykorzystać go na różne okazje: urodziny, imieniny, Dzień Mamy, Taty, o Walentynkach już nie wspominając. UWAGA: Jeżeli jesteście na diecie, staracie się ograniczać spożywanie słodyczy lub nie lubicie czekolady, dalsza część posta może wywołać efekt odwrotny. 3. CZEKOLADOWE TELEGRAMY, PERSONALIZOWANE PRALINKI I INNE PYSZNOŚCI DLA CZEKOLADOHOLIKÓW. Ja uwieeeelbiam czekoladę. Pod każdą postacią! Spokojnie mogę się nazwać czekoladoholikiem. A jeżeli w naszej słodyczowej szafeczce jest jakaś tabliczka, prędzej czy później zostanie przeze mnie pochłonięta. Co więcej kiedy zawieruszy się tam czekolada Galaxy....wtedy nie idę spać póki nie zjem przynajmniej połowy! Jeżeli Babcia i Dziadek również są fanami słodyczy, a szczególnie czekolady, miłym podarunkiem będą dla nich dedykowane czekoladki/pralinki. To propozycja, z której i my w tym roku skorzystamy. Mam nadzieję, że Dziadkowie Leonka nie przeczytają tego posta przed swoim świętem. Z racji tego, że mieszkamy od nich tak daleko opcja zamówienia czekoladek pod ich drzwi dokładnie na 21 i 22 stycznia przesądziły o zakupie. Poza tym jestem zachwycona tymi opakowaniami. Kiedy pralinki do końca Was nie przekonują może polubicie czekoladowe telegramy? 3. UNIWERSALNE, CZEKOLADOWE PYSZNOŚCI. Jeżeli uważacie, że czekolada jest bardzo trafionym pomysłem ale niekoniecznie w postaci telegramu czy dedykowanych przysmaków, proponuję produkty WEDLA. Dzięki temu, że opakowanie czy wygląd czekoladek nie wskazuje komu moglibyśmy je podarować są bardzo uniwersalnym pomysłem na prezent. Wybór ogromny, od czekolad pitnych (w formie puszki czy mieszadełek), przez praliny aż po torciki wedlowskie. 4. Kartka z życzeniami. W tych dniach tak naprawdę liczy się pamięć i żadne spóźnione prezenty tego nie nadrobią. Chyba najbardziej wartościowym prezentem jest po prostu kartka z życzeniami, buziak z magicznymi słowami "Kocham Cię Babciu/Dziadku", wspólnie wypita herbatka czy najprostsza laurka. Tak naprawdę te prezenty powinny być na szczycie listy ale myślę, że każdy je zna i o nich pamięta dlatego znalazły się w tym miejscu. Jeżeli Wy macie inne pomysły na prezenty, które bardzo się sprawdziły, koniecznie dajcie znać. Lescils. *źródło głównego zdjęcia: *produkty przedstawione w poście pochodzą ze sklepów: home&you, ikea, wedel, chocolissimo *post nie jest przez nikogo sponsorowany! Jeżeli masz jakieś pytania lub po prostu spodobał Ci się mój wpis, koniecznie daj mi o tym znać :).
dla babci i dziadka ktorych juz nie ma