czy ralph kaminski jest gejem

Ralph Kaminski dla „Polityki”: Muszę mieć zbroję. Nie mam duszy aktywisty, który wyjdzie na barykady, nie jestem twórcą politycznym. Ale jak sobie wymyślę jakąś koncepcję, to się jej trzymam – mówi Ralph Kaminski, laureat Paszportu POLITYKI w kategorii Muzyka popularna. Że wszystkie kobiety, które pojawiają się w moim życiu, to przykrywki. Otóż prawda jest taka, że gejem nie jestem. Ale gdybym gejem był, byłbym z tego absolutnie dumny - kontynuował Kammel. Posłuchaj albumu Ralpha Kaminskiego "Bal u Rafała" w serwisach: https://bfan.link/bal-u-rafala-1Zamów album "Bal u Rafała": https://sklep.fonobo.pl/ralph-kam Nie możesz po prostu zapytać kogoś, kto nie zaoferował, czy jest gejem, czy nie. Chociaż tylko wskazówki, oto 10 sposobów, jak stwierdzić, czy ktoś jest gejem. W moich czasach było coś, co nazywało się „gaydar”. Niektórzy ludzie mieli specjalną umiejętność rozpoznawania, czy ktoś jest gejem. Prawda jest taka, że bez względu na to, jakim językiem kiedyś operowano, czy karano za seks homoseksualny czy nie, osoby, które zakochiwały się w osobach tej samej płci, które odczuwały do nich pociąg seksualny, po prostu istniały. A zadaniem biografisty jest nazwanie i opisanie tego, a także naświetlenie kontekstu historycznego. naskah drama tentang bullying 9 orang singkat. Piłkarz gustował w modelkach i prezenterkach telewizyjnych. To naprawdę tylko przykrywka?Cristiano Ronaldo ma od lat opinię nałogowego kobieciarza. Mimo że jest zdobywcą tytułu "idealnego geja" imiłośnikiem różowych szortów, nikt na poważnie nie podejrzewał go o homoseksualizm. Miał tak wiele pięknych kochanek, z którymi w większości łączyły go przelotne romansy. Tylko z Iriną Shayk stworzył trwalszy związek, który rozpadł się z powodu zdrad. Cristiano zostawił ją dla prezenterki kilku dni w mediach krążą plotki, że te wszystkie kochanki to tylko zasłona dymna dla prawdziwej orientacji Cristiano. Jak podaje francuski dziennikarz, Ronaldo ma ponoć nowego chłopaka... marokańskiego kickboksera, Badra Hari'ego. Umięśnieni i opaleni sportowcy spędzają ostatnio dużo czasu nad plotkę o homoseksualizmie piłkarza trudno uwierzyć patrząc na długą listę jego dziewczyn. Z drugiej strony Irina nie skomentowała ostatecznie rozstania, przyznała tylko, że "ich drogi życiowe były nie do pogodzenia". Może Ronaldo jest po prostu biseksualny?Zobaczcie zdjęcia jego dziewczyn:jasne ze jest gejem a te l***i to tylko przykrywką z reszta wojewódzki i piasek to tez gejezdajecie sobie sprawe ze zmienianie dziewczyn w tempie tornada jest idealna przykrywka jezeli ktos chce zostac w szafie ? większość to niezłe babochłopy, więc może coś w tym jest, że faceci nie są mu obojętni ;Dja mysle ze jest bi, ma komentarze (382)Powiem krótko ma syna a z chłopakiem go niezrobiPrzeciez to widac ze gej 100%albo bisex. ciagnie fajeczke i robi patelkeprzestańcie to jego sprawy osobiste ! :(właśnie dlatego, że miał tyle pięknych kobiet... jest gejem, który rozpaczliwie stara się to jest możliwe, ale wg mnie to jego kumpel!Ta ostatnia to przecież Konczita Wurst - tylko się zgoliła na zdjęciu po lewej jeszcze wzwód mu nie ostatnio w madrycie i normalnie kim byla, op*********a wszystkim barbelucha i keni zadzwonil ze musi wracac wiec zadzwonilismy elegancko do paris zeby skonczyla robote kim. Ogolnie bylo calkiem z***biscie. a tak serio to kogo obchodzi k***a czy jest on gejem czy hetero? p********a polska cebula. peace yolSwoja droga mala ta galeria troszke malo wrzuciliscie tych dziewczynjeszcze byla Irina lat temuTo gorącokrwisty. Oni są trochę dziwni. Sami wymuskani i lubią się bujać z wymuskanymi kolegami. Znam pełno takich typów z Portugalii i Hiszpanii. A panienki lecą na niego i zrobią wszystko, aby kolesia zdobyć. On robi za łatwe trofeum. Oni wszyscy są łatwi :) "Młodość" to druga i mocno wyczekiwana przez fanów i dziennikarzy, płyta zdolnego i charyzmatycznego Ralpha Kaminskiego. Album ukazał się 22 listopada 2019 roku i od razu zyskał przychylność słuchaczy oraz krytyków, którzy często wymieniali go jako jeden z najlepszych krążków ostatnich 12 miesięcy. Płytą Ralph zapracował sobie na również na dwie nominacje do Fryderyków 2020 w kategoriach: producent muzyczny roku i album roku alternatywa. 31 stycznia, przebywający obecnie w trasie koncertowej Kaminski, sprawił fanom kolejny prezent - jego album ukazał się na winylu. Daniel Kiełbasa, Interia: "Młodość" zamyka pewien etap w twoim życiu artystycznym. Byłbyś w stanie wymienić najważniejsze momenty kariery między "Morzem" a "Młodością"? Ralph Kaminski: - Takich momentów było naprawdę dużo. Zaliczyłbym do nich udział we wszystkich festiwalach, na których chciałem wystąpić, Grand Prix na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej i trasy koncertowe. To są takie rzeczy, które na szybko przychodzą mi do głowy. Zmiana, o której mówisz w wywiadach nie jest nagła i niespodziewana. Mówimy bardziej o ewolucji, na która przygotowałeś fanów. - Już podczas koncertów mówiłem publiczności, żeby się nie przyzwyczajali do tego, że ciągle będę taki sam i że nagram drugie "Morze". Powtarzam to od zawsze - z każdym swoim projektem będę próbował coś zmienić i pójść w inną stronę. Myślałeś o bardziej spektakularnej wolcie? - Powiem ci, że tak do końca jeszcze się na to nie odważyłem, ale być może przy trzeciej płycie będę chciał zrobić coś niespodziewanego. Odkąd pamiętam, to zapowiadam w moich kręgach, czego to ja nie zamierzam. A myślę, że do pewnych rzeczy muszę dojść naturalnie. Nie mogę sobie tak po prostu stwierdzić, że następna płyta będzie heavymetalowa. Już teraz starałem się skierować się w stronę nowych rzeczy, ale z drugiej strony nie chciałem zmieniać czegoś na siłę. Otworzyłem się muzycznie na tyle, na ile byłem gotów. Mam wrażenie, że najmocniej zmienił się twój wizerunek sceniczny. Dużo w tym estetyki queer, klimatu drag. Skąd wziął się pomysł na właśnie taką, dla wielu bardzo krzykliwą, otoczkę? - Chciałem zakosztować troszkę glam rocka, który był swego czasu bardzo popularny na świecie. Myślę, że z mojej strony było to też próbowanie bardziej odważnych rzeczy, w których jeszcze się nie sprawdziłem. To dla mnie pewna forma wyjścia ze swojej strefy komfortu, ale też jest to rodzaj dodatkowego kolorytu i przeniesienia się w inny świat, a przy okazji przeniesienia tam również widza. "Młodość" to płyta, na której dominują bardzo osobiste tematy - depresja, relacje z ojcem. Nie bałeś się takiego emocjonalnego ekshibicjonizmu? - Oczywiście, że się bałem. Musiałbym być jakimś człowiekiem całkowicie pozbawionym emocji, aby się nie bać. Pisząc te teksty z początku nie zastanawiałem się, że pójdzie to szerzej. Tak naprawdę po premierze odczułem, że te piosenki są mega osobiste i że się odsłoniłem. A jak całą płytę odebrali rodzina i bliscy znajomi? - Myślę, że jeśli chodzi o rodzinę, to odbiór był bardzo emocjonalny. Moja babcia powiedziała, że jest bardzo poruszona i że wyglądało to właśnie tak, jak to przedstawiłem. Miałeś jakiś feedback z twojego rodzinnego miasta? I nie mówię tutaj o najbliższych znajomych, ale o tych osobach, które mogły cię kojarzyć. Czy pojawił się jakiś odzew od nich? - W jakim sensie? Chodzi mi o to, że mówisz sporo o swoim mieście. I zastanawiam się po prostu, czy w jakiś sposób ta płyta została tam zauważona? - Nie wiem, bo tak naprawdę nie robiłem tej płyty z myślą o Jaśle. Można się śmiać, że ktoś mi zapłacił za promocję mojego miasta, ale tak nie jest. Nie wstydzę się tego skąd pochodzę, ale też nie robię tego na zasadzie jakiejś reklamy Jasła i nie promuję go na siłę. To po prostu wychodzi przy okazji mojej twórczości i konkretnego projektu. W "Tygrysie" pojawia się cytat "szkoła, kościół i rodzina tresowali mnie". Czy miałeś "ciśnienie", aby się wyrwać z Jasła? Odciąć od klimatu małego miasteczka? - Osobiście nie miałem żadnego problemu. Po prostu opowiadam o tym, co dzieje się w Polsce. Że jest pewien rodzaj ludzi z mentalnością - zwłaszcza jeśli mowa o środowisku artystycznym - którzy dążą do przełamywania schematów. Sam chciałem wyjechać, aby się rozwijać. Ale czas w swoim rodzinnym mieście wspominam bardzo pięknie. Nie było mi tam źle. Jednak żeby tworzyć i rozwijać skrzydła, musiałem opuścić Jasło. Z drugiej strony lubię tam wracać od czasu do czasu, chociaż wiem, że ciężko byłoby mi się tam odnaleźć na co dzień. W pierwszym utworze na płycie możemy usłyszeć Marlenę Szpak, siostrę Michała Szpaka [Ralph jest kuzynem Szpaków]. Jest to jedna z kilku artystek / artystów z Jasła, którzy zaistnieli w zbiorowej świadomości Polaków. Jaki jest sekret waszego miasta, że produkujecie taśmowo tak utalentowanych artystów? - To po prostu chyba kwestia przypadku. Nie wiem naprawdę, o co z tym chodzi. Już parę osób mnie o to pyta i nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie i chyba nikt nie jest w stanie na to odpowiedzieć. Ale wiesz, to może być kwestia determinacji ludzi z tego regionu. Nakręciłeś oba klipy promujące "Młodość". Reżyseria mogłaby być dla ciebie alternatywą dla muzyki? Czy czujesz, że spełniasz się w tym na tyle, aby zacząć realizować przykładowo filmy krótkometrażowe. - Obawiam się, że tak to się może skończyć w przyszłości, bo szczerze powiem, że im dalej w las, tym bardziej zaczyna mnie kręcić cała ta kreacja i tworzenie z tej drugiej strony. Niekoniecznie stawianie się na froncie i świecenie twarzą. Bardzo to lubię, dlatego myślę, że gdybym miał czas na robienie tego częściej, to na pewno bym się za to brał, ale jest to tak absorbujące, że w tym momencie życia, w którym jestem teraz, nie byłoby to możliwe. A planujesz jeszcze jakieś teledyski promujące "Młodość", czy właśnie ze względu na brak czasu ograniczysz się do tych dwóch? - Mam taką nadzieję. Tu też jest kwestia budżetu. Dwa teledyski były ogromnie drogie. Fundowałem je w dużej mierze ze swoich prywatnych pieniędzy, bo tak bardzo zależało mi, aby te klipy się ukazały i były stworzone w takiej formie, w jakiej napisałem do nich scenariusz. Chciałbym wypuścić przynajmniej jeszcze jeden teledysk. Planowałem, że zrobię tylko dwa i nic więcej, bo to jest bardzo wykańczające. Prace nad pierwszym z nich zaczęliśmy w lutym, filmowaliśmy go w czerwcu, a premierę miał w sierpniu. Drugi klip też nas sporo kosztował. Liczę jednak, że uda się nam zrobić jeszcze jeden teledysk. Pod koniec listopada poinformowano, że otrzymasz nagrodę imienia Grzegorza Ciechowskiego. O ile wiem, to wyróżnienie było dla ciebie szczególnie ważne. - Było to gigantyczne wyróżnienie, bo jestem wielkim fanem Grzegorza Ciechowskiego i dostać nagrodę jego imienia jest ogromnym zaszczytem. Jestem onieśmielony tą nagrodą i jest mi hiper miło. W informacjach prasowych dotyczących przyznana ci tej nagrody nazwano cię "księciem polskiej piosenki". To określenie bardzo mi przypadło do gustu, a przy okazji chce zapytać, jak wygląda twój stosunek do pochwał. Czy działa u ciebie fałszywa skromność, czy jesteś jednak pewien tego, co robisz. - Na pewno bardziej umiem je przyjmować niż przy wcześniejszym albumie. Miałem z tym ogromny problem, bardzo mnie to onieśmielało. Udało mi się w końcu zbudować odpowiednie poczucie wartości. Ale mimo wszystko, gdy ktoś obsypywał mnie komplementami, było to dla mnie bardzo niezręczne. Teraz jestem za nie wdzięczny, ale staram się pamiętać, że to nie jest też tak, że mogę już osiąść na laurach, utonąć w komplementach i nic nie robić. Na początku 2020 roku ruszyłeś w trasę koncertową. Zdradziłeś już, że będzie na pewno statek kosmiczny. Co jeszcze planujesz? - To będzie właściwie spektakl muzyczny. Nie chciałbym za dużo mówić, aby nie psuć niespodzianki tym, którzy się wybierają, ale postaraliśmy się zrobić coś niekonwencjonalnego, stworzyć coś, czego raczej nie spotyka się na koncertach w Polsce. Nie jest to w każdym razie zwykły występ. Bardzo długo się do tego przygotowywałem. "Młodość" to nowy etap, który dopiero otworzyłeś, jednak często artyści planują swoje działania na kilka kroków do przodu. Jak to wygląda w twoim przypadku? Czy już masz w głowie plany na to, co będzie się działo po zamknięciu tego rozdziału kariery? - Mam już taką żarówkę w głowie i zarysowany kierunek, w którym chciałbym pójść. Wiadomo, że to zostanie zweryfikowane. Ale teraz też muszę mieć totalnie wolną głowę i dopiero po promocji albumu "Młodość" będę myślał, jak to wszystko ugryźć i ile czasu będą potrzebował. Pocałunek Krzysztofa Zalewskiego i Ralpha Kaminskiego na tegorocznej gali rozdania Fryderyków z pewnością będzie przedmiotem dyskusji jeszcze przez wiele dni. Odbierając złotą statuetkę w kategorii dla "autora roku", rozemocjonowany Zalewski złapał Kaminskiego za twarz, po czym złożył agresywnego buziaka na ustach kolegi. Nagrania z wydarzenia natychmiast obiegły polski pocałunku z Zalewskim marzy zapewne wiele jego fanek (i fanów). Musieliśmy więc zapytać Ralpha Kaminskiego, jak dobrze całuje nieoficjalny "zwycięzca" także: Ralph Kaminski ocenia POCAŁUNEK z Krzysztofem Zalewskim: "Było BARDZO DOBRZE"Bardzo dobrze, bardzo dobrze. Jestem zdziwiony. Wrażenia zostawię dla siebie - przyznał nieco skołatany całym zajściem próbował się później wymigać z odpowiedzi na pytanie, co sądzi o równie kontrowersyjnej przemowie Krzysztofa. Przypomnijmy tylko, że po odebraniu nagrody muzyk wykrzyczał ze sceny "Pięć gwiazdek, trzy gwiazdki i Konfederację".Podoba mi się Krzysztof Zalewski, może to wystarczy - odparł zdawkowo się przekonać, jak całuje Zalewski?Oceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze too, Ralph został zmolestowany i potraktowany instrumentalnie, gdyby był kobieta to byłoby pelne oburzenie ale to facet, wiec co tam.. No chyba że się umożliwia i był to performancePolska papugą Narodów była, jest i będzie... Jakie to jest wtórne. Jaki kraj takie Grammy...Britney i się zaśpiewać,ale to już było.....So true! 12 miesięcy temuCzego się nie robi dla chwilowego zainteresowania!😂 Nastolatki pewnie podjarane, będzie o czym w szkole gadać! Zastanawia mnie tylko Sobiel, niezbyt urodziwy i do tego pijany po każdym koncercie, a tyle ma fanek 😅 Najnowsze komentarze (342)Moja subiektywna opinia: Głos beznadziejny, facet (?) miauczy i wyje zamiast śpiewać. Melodii żadnej, nic do zanucenia. Udziwnione do granic możliwości. Muzycznie: dla mnie utwory nie do odróżnienia, nie wiem, czym się tu zachwycać. Tak , wiem, powie ktoś, że ACDC i Stonesi też grają wszystko na jedno kopyto, ale to się da zanucić, a "noga sama chodzi". Za Szpakiem nie przepadam, lecz ten naprawdę ma klasę i umie zaśpiewać. Ceniłem Jimmiego Somerville'a (Bronski Beat) i Boy'a George'a (Culture Club) - swoimi wysokimi głosami śpiewali piosenki, a nie miauczeli do elektronicznych podkładów. Porównywanie go do Niemena czy Freddie'ego jest obrazą do tych wybitnych wokalistów. Gościu jest co najwyżej wtórny do Czesława, który Śpiewa. W teledyskach promuje na siłę pewne wartości i obawiam się, że, gdyby nie obowiązująca obecnie zmutowana poprawność polityczna i wynaturzona tolerancja, to nikt by o tym człowieku nie już wszyscy wiedzą kim jest Zalewski. Tak to ten co liże się z facetem na płynów ustrojowych w dobie pandemii? Prokurator! Usiłowanie morderstwa! A kto to ten Ralf. Jak Boga kocham zabjjcis mnie ale nie wiem. Prz ciesz to coś to piwinni odrazu usypiaćZaburzenia psychiczne stają się obsesją i wymykają się z pod już było i już jest nudne bardziej niesmaczne bo wtórne. No, a za jakiś czas będzie płacz do mediów, że był molestowany. Tandetne, ale znane od lat chwyty reklamowe. Nawet lata temu rosyjski duet dziewczyn błysnął, poprzez udawane kontrowersyjne zachowanie, a ostatnio włoski zespół w Sopocie też tak zrobił, no to nasi muszą powtarzać. Prawdziwy homoseksualista nie robi z siebie przedstawienia, tylko spokojnie żyje swoim życiem. Ja sie pytam CO toto jest?Violetta Villas?Apolityczny 12 miesięcy temuCoś okropnego. Dzisiaj ludzie na opak interpretują tolerancje. To słowo stało się tak wyświechtane i kompletnie źle rozumiane. Nie trzeba robić z siebie pajaca, aby szanować innych. Zdecydowanie zalecam odnieść się do słów Desideraty. Tam można odnaleźć receptę, jak żyć w kolejnych latach naszej egzystencji! Tani chwyt żeby wypromować chłopaka... Łoł ,współcześni bohaterowie 😂 kiedyś szli na front walczyć za ojczyznę a mężczyźni dzisiaj ... ?buzi ,buzi 🙄Who to f&ck is Ralph Kamiński??? Nikomu nic nie zrobiłem, nie afiszuje się bo się boje. Ale i tak się doczepili na moście. Nie rozmawiam z nikim, bo według nich jestem inny, ale to nie znaczy, że komuś zagrażam. Chcę normalnie żyć i czuć się bezpieczny. Naplucie w buzie to pogarda której doświadcza każdy, kto jest inny. A napluli mi w twarz, bo jestem homo. Jeśli macie odwagę to pokażcie to i napiszcie o tym, że takie rzeczy dzieją się w Jaśle! Nie potrzeba odwagi, żeby opublikować taką wiadomość od czytelnika. Każdego normalnego człowieka bulwersuje takie zachowanie. Nie wiemy o jaki most chodzi i gdzie konkretnie miało miejsce to zdarzenie. To smutne, że są tacy ludzie, którzy są w stanie napluć komuś w twarz tylko dlatego, że jest inny. Pisząc, że ktoś jest inny nie wartościujemy. Odmienność nie zawsze jest czymś pozytywnym lub negatywnym. Ale gdybyśmy wszyscy byli tacy sami to świat byłby nudny. Prawda? Niezależnie od poglądów, od tego po której stronie wojny polsko-polskiej stoimy, na kogo głosujemy, w co wierzymy i jakie są nasze preferencje sexualne, zawsze mamy prawo normalnie funkcjonować i czuć się bezpieczni. W szkole, w pracy i na ulicy… To, czego doświadczył nasz Czytelnik nigdy nie powinno mieć miejsca. Podobnie jak obnażanie się i oddawanie moczu w pobliżu krzyża, który został ustawiony 15 kwietnia 2010 r. przed Pałacem Prezydenckim w czasie żałoby po ofiarach katastrofy smoleńskiej. Nauczymy się żyć i pozwólmy żyć innym! Dziękujemy za zaufanie. Od dziecka żył wyobraźnią. W przedszkolu organizował kukiełkowe teatrzyki – maskotki przerabiał na pacynki, z klocków budował sceny, a z lampek układał światła. – Teraz to wszystko robię na serio – mówi Ralph Kaminski, jeden z najbardziej obiecujących polskich wokalistów młodego pokolenia, zachwycający nie tylko lirycznymi aranżacjami, ale też konsekwentnie budowanym i przemyślanym wizerunkiem. Ralph pochodzi z Jasła, niewielkiego miasta na Podkarpaciu. Urodził się w 1990 r., a lata 90. podaje jako jedną ze swoich głównych inspiracji – muzycznych i kulturowych. Debiutancką płytę Ralpha „Morze” prezentowały liczne rozgłośnie radiowe, a Kaminski koncertował na najważniejszych festiwalach – na Open’erze czy OFF-ie. Nie tylko jest autorem muzyki i słów na albumie, ale także wyreżyserował kilka teledysków, napisał ich scenariusze i przygotował kostiumy. Stara się nadążać za trendami. Ożywia się na wzmiankę o inspirowanej blokiem wschodnim modzie, ale dodaje, że sam nie czułby się dobrze jako postsoviet boy. Woli klasykę. Na nasze spotkanie przyszedł w zielonej bluzie z kapturem i jeansowych rurkach. Zadbał o detale – czarne martensy połączył z żółtymi skarpetami, do ciemnego płaszcza z lumpeksu przymocował przypinkę z wizerunkiem Lady Diany. – Rozwesela mój smutny look, w którym przemierzam brudną od smogu Warszawę – uśmiecha się. Podoba mu się sposób, w jaki współcześni projektanci reinterpretują modę lat 70. i 90. Kibicuje polskim markom, takim jak MISBHV i Local Heroes, interesuje się trendami zagranicznymi. Do niedawna Gucci kojarzył mu się z Dodą i futrami, dziś mówi, że gdyby go było stać, sam chętnie by się tam obkupił. Tymczasem nie wydaje dużo na ciuchy. Uwielbia szmateksy, a jeśli już inwestuje, to przede wszystkim w buty. – Mam obsesję na punkcie vansów. Żałuję, że pozbyłem się kraciastych trampek, w których chodziłem jeszcze w liceum. Sprzedałem je, bo wołali na mnie emo, mimo że poza butami nie miałem z tą subkulturą wiele wspólnego. Za nowe, podobne, musiałem ostatnio zapłacić dwa razy więcej – mówi. Jego styl ewoluuje. Zawsze marzył o tatuażach, ale odważył się na nie dopiero niedawno. Na palcach prawej ręki wytatuował sobie litery składające się na nazwę jego debiutanckiego albumu – „Morze”. Widząc reklamę spodni rurek w wieku 16 lat, powiedział, że nigdy w życiu ich nie kupi, ale zaraz potem się do nich przekonał i jako pierwszy w liceum odważył się je nosić. Ralph przyznaje, że nie wszystkie jego odzieżowe wybory były trafne. Wpadki? – Kapelusz, z którym nie rozstawałem się podczas studiów. Raz, gdy jechałem w nim na rowerze, omal mi nie odleciał. Próbowałem go złapać, straciłem równowagę, wywaliłem się i złamałem żuchwę. Przez modę prawie zginąłem! – śmieje się. Mówi, że nie stara się kreować swojego wizerunku w sztuczny sposób. – Niektórzy bagatelizują zewnętrzność, ale ona pozwala dotrzeć do szerszego grona odbiorców. Pomaga zaintrygować – mówi. Do każdego koncertu wprowadza nowości, zaprasza aktorów, tancerzy, gości. Stara się trzymać jakość i tworzyć spektakl. Coraz śmielej eksperymentuje też z makijażem. Zaczęło się od brokatowych paseczków pod okiem, które sam sobie rysował. Teraz brokatem maluje całą twarz. W czasie ostatniej trasy koncertowej odważny makijaż dopełniał kostiumy inspirowane futurystycznymi filmami z lat 70., takimi jak „Star Trek”. Pomysł został podchwycony przez cały zespół, nawet Kasię Nosowską, która wystąpiła na jednym z koncertów Ralpha. Założyła srebrne buty-kopytka od Margieli. – Wyglądała obłędnie – wspomina wokalista. Ralph lubi zaskakiwać. Pytam, czy nie boi się syndromu drugiej płyty. – Pewnie bałbym się, gdybym chciał odgrzać kotleta i nagrać drugie „Morze”. Ale ja zamierzam pokazać się z zupełnie innej strony – mówi. I nie chodzi tylko o nowości muzyczne. Ralph właśnie zapuszcza włosy, bo nie chce być już dłużej kojarzony z charakterystyczną, ściętą w połowie czoła grzywką. Przygotowuje małą rewolucję, ale konkretów jeszcze nie zdradza. Tekst: Michał Koszek Foto: Paweł Starzec Foto: Paweł Starzec

czy ralph kaminski jest gejem